Czy wiesz, że…
… na pastwiskach i łąkach wśród jadalnych dla koni traw mogą znajdować się szkodliwe, a nawet śmiertelnie trujące rośliny – należy zawsze sprawdzać, co rośnie na wybiegach naszych podopiecznych!
Koniarze wiedzą, jak bardzo nietrafione bywa powiedzenie o tzw „końskim zdrowiu” – w gruncie rzeczy te zwierzęta są dość wrażliwe na wpływy środowiska, a wydelikacenie spowodowane nienaturalnym dla nich chowem stajennym wzmaga podatność na urazy i choroby. Niestety, u wielu koni żyjących w boksie, a wychodzących zaledwie na kilka godzin dziennie, zanika także instynkt chroniący je przed pobieraniem szkodliwych dla nich roślin.
W naturze koń rozróżnia jadalne od niejadalnego z pomocą m.in porastających wargi włosów czuciowych, a źrebięta obserwując matki uczą się, które trawy należy omijać z daleka. Te bardzo przydatne uwarunkowania można jeszcze zaobserwować u niektórych koni utrzymywanych w chowie pastwiskowym, jednak o pozostałe osobniki musimy zadbać my – ludzcy opiekunowie.
By obniżyć ryzyko zatrucia się przez konia niejadalną rośliną, przede wszystkim należy zdawać sobie sprawę, jakie dokładnie gatunki mogą zaszkodzić naszemu pupilowi. Do najbardziej znanych i najczęściej omawianych szkodliwych dla koni roślin należą: bukszpan, cis, dąb szypułkowy, jaskier, glistnik jaskółcze ziele, konwalia majowa, orlica, robinia akacjowa, tojad, skrzyp bagienny, wilczomlecz, zawilec gajowy i inne pospolite gatunki, które kojarzy większość z nas. Listę trujących roślin można łatwo stworzyć posiłkując się wiedzą zawartą w Internecie lub fachowych książkach jeździeckich. Ale najlepiej taki „spis” mieć po prostu w głowie!
Gdy już zaś wiemy, czego nasz koń powinien unikać na pastwisku, warto zbadać łakę przed wypuszczeniem pupila – i powtarzać „przegląd” regularnie! Wiadomo, że nie jesteśmy w stanie wykluczyć co do jednej trawki wszystkich niepokojących nas roślin, lecz część z nich jest widoczna z daleka i łatwo rozpoznawalna, a usunięcie całej kępy „szkodnika” może uratować życie mniej uważnemu wierzchowcowi!
Uczulajmy także odwiedzających stajnię gości, by nie karmili nigdy koni zerwaną przy drodze trawą. Zdarza się, że zwierzę zje „z ręki” trującą dla siebie roślinę, którą ominąłby szerokim łukiem podczas wypasu. Łapczywość bądź po prostu ufność wobec ludzi powoduje, że koń „nie zauważa” niczego niepokojącego w podawanej mu kępce. Dlatego warto uczyć laików właściwych zachowań – bezpieczniej jest obejrzeć wspaniałe stworzenie, jakim jest koń, bez dokarmiania go!
Jeśli zaś profilaktyka nie wystarczy i dojdzie do zatrucia, przy zauważeniu pierwszych objawów należy niezwłocznie wezwać lekarza weterynarii! Żadne „domowe” sposoby nie są bezpieczne i pożądane, szczególnie, gdy brak nam pewności, co dokładnie zjadł nasz pupil.
Życzymy wszystkim czterokopytnym Smakoszom bezpiecznego i spokojnego wypasu, a Was, obserwujących nasz Facebook’owy profil, zachęcamy do regularnego szukania żywieniowych ciekawostek od Pro-Linen 🙂